Wiedźmin 1. Początek końca
Odcinek numer 1.
Nuda, nic się nie dzieje. Geralta, który przywiózł do miasteczka chwilę wcześniej zabitą kikimorę(którą projektował ktoś na mocnych prochach, zerknijcie zresztą niżej sami) jakieś huncwoty zaczepiają w karczmie, ale szefowa każe dać mu spokój, więc dają. Rozmowa ze Stregoborem nudna i o niczym.
Kikimora. Chyba.
Potem nudna pogaducha z Renfri w lesie(gdzie z jakiegoś powodu oboje są brudni). Chwila najnudniejszych seksów w historii kina i Tv. Potem nieźle zmontowana walka, której czepiać się nie będę, bo jest naprawdę miła dla oka(aczkolwiek szacun, że po kosie pod żebra i cięciu w udo nasz wiedźmaro nawet nie stęknął).
Wypadało by się jednak umyć przed rozmową z damą.
Na koniec córka wójta (który to chyba był w delegacji, bo ani razu się nie pojawił) płynnie przechodzi z fazy "Fajny jesteś, lubię cię." i "Chciałabym zostać wiedźminką." do "Wypierdalaj z naszego miasta, chędożony mutancie." i smutny Geralt sobie idzie.
W międzyczasie mamy przebitki na wątek Ciri, które są wplecione tak zręcznie, że do tej pory jestem w szoku, że tak się da. Nudne to, sensu wielkiego nie ma(król i królowa walczący w pierwszym szeregu), pierwsza wzmianka o Dzikim Gonie i Ciri, która w wieku ośmiu lat wygląda na minimum szesnaście.
Ośmiolatka według Netflixa.
Sama bitwa to majstersztyk. Widz nie wie, kto wygrywa ani jak w ogóle przebiega starcie. W pewnym momencie mąż królowej(bo król z niego taki, jak z karła krasnolud, ale do tego wrócę kiedy indziej) dostaje po prostu strzałą w oko, od czego umiera, więc Cintryjczycy uznają najwyraźniej, że oni to mają już dość i wracają do domu. Tam Myszowór staje w oknie, robi jakieś czary mary i tworzy barierę, ale albo mu się znudziło albo zmarzł na tym parapecie, bo w pewnym momencie przestaje to robić. Znaczy niby mówi, że mu się mana skończyła, czy coś, ale to ewidentne kłamstwo, bo nie wygląda ani trochę na zmęczonego.
No i jest jeszcze nasz rodak w serialu. Maciej Musiał grający sir Laszlo. Tak się chyba nazywała ta postać. Zresztą nieważne, bo jego rola ogranicza się do powiedzeniu kilku zdań, stania przy drzwiach, i dostania strzałą od tyłu. Swoją drogą naprawdę w całej Cintrze nie było nikogo bardziej doświadczonego do pilnowania jedynej następczyni tronu niż dwudziestoletni gówniarz, który pewnie nigdy nie widział prawdziwej walki? Cały wątek do kosza, jak i odcinek zresztą.
Czekajcie na następne recenzje, bo jak tak obejrzałem pół sezonu do tej pory, to to był najlepszy odcinek.